Z racji tego, że nasza córka bardzo chce pić swoje osobiste napoje dziecięce z dorosłego kubka- tak jak my- duzi, a ja mam miękkie serce i jestem szalenie uległa jej kaprysom (#WszystkoWImięSpokoju), pozwoliłam jej dzisiaj napić się z ulubionego kubka wujka (bo ona po prostu z żadnego innego kubka pić nie chciała, a że charakter podobno odziedziczyła po matce, to ja znając siebie, znam ją i ja wiedziałam, że jak ona czegoś chce, to musi to dostać, bo jeśli tego nie dostanie, to zrobi tak, że jednak to dostanie…)
– Ale Młoda, uważaj. BŁAGAM. Bo to ULUBIONY kubek wujka!- mówiłam i starałam się trzymać naczynie w jakikolwiek sposób, tak, by zabrać je jej zaraz po wypiciu.
Niestety im bardziej starałam się dorwać do kubka, tym bardziej Młoda nim wymachiwała.
– Młoda, prrrrrrrroszę…- postanowiłam zostawić ją w spokoju i pozwolić jej samodzielnie wypić cały sok. – Ale trzymaj za ucho, bo rozbijesz.
I w tym momencie poczułam ciepło przeszywające moje ciało, związane ze stresem, który mnie opanował. Ponieważ ja właśnie w tym momencie zdałam sobie sprawę, że to co powiedziałam było absolutnie bez sensu. Zupełnie niepotrzebne, nieprzemyślane. Po prostu GŁUPIE. W tym momencie bowiem, kiedy to ja te BEZNADZIEJNE I GŁUPIE, ZUPEŁNIE NIEPRZEMYŚLANE SŁOWA wypowiedziałam, dziecko moje puściło ULUBIONY KUBEK WUJKA i złapało się za uszy- zgodnie z wolą matki.

#ZaUchoTrzymała

error: Nie kopiuj moich treści